środa, 20 sierpnia 2014

JEDEN


"Czasami niewiedza jest najlepszym rozwiązaniem."


~*~

- No chyba sobie kpisz. - mruknęłam, patrząc na niego podejrzliwie.
- Ale przecież sama widziałaś co się działo! Minotaura raczej sobie nie wyobraziliśmy, co nie? - syknął obrażony.
- Przecież mogło nam się przywidzieć, albo...
- Albo co? Dobrze wiesz co widzieliśmy.
- Czyli mam ci uwierzyć, że jakiś stwór z mitologii greckiej próbował nas zabić?
- Powtarzam ci po raz setny: TAK. - mruknął zniecierpliwiony. - A teraz lepiej wynośmy się stąd, bo nie chcę skończyć jako obiad dla tej warczącej kupy kłaków. 

Ashton wychylił się i sprawdził czy ulica jest pusta.
Gdy upewnił się, że ta
k, wyszliśmy z naszej kryjówki - kontenera na śmieci. 

Nie, nie przesłyszeliście się. 
Mój przyjaciel wybrał śmietnik na naszą kryjówkę. Cudownie, prawda? Na całe szczęście nie było nikogo w pobliżu. Jeśli ktoś by nas zauważył to przysięgam, że wrzuciłabym Asha z powrotem do tego kosza, a razem z nim jakiegoś skunksa ze wścieklizną.
A najlepiej dwa.
Ludzie nie muszą mnie uważać za większego dziwoląga, niż jestem naprawdę.
Wypatrzyliśmy jakiś stary i opuszczony budynek, stojący na przeciwnej stronie ulicy i szybko przebiegliśmy dzielącą nas od niego odległość. Gdy tylko zatrzymaliśmy się przed nim, chłopak szarpnął mocno za klamkę od drzwi.
Na nasze nieszczęście były zamknięte.
- Cholera. - mruknął, co chwilę rozglądając się wokół.
Tak jakby ten gość z głową byka miał tu jeszcze wrócić. Dobre sobie.
Ashton nerwowo przygryzł wargę, co dla niektórych dziewczyn mogłoby wydawać się strasznie słodkie.
Mój przyjaciel jest wysokim blondynem, wiecznie opalonym. Oczy ma zielonego koloru. Wysportowana sylwetka, długie nogi i mięśnie, wyraźnie zarysowane pod koszulką. Wiele dziewczyn dałoby bardzo dużo, by chociaż przez chwilę z nim "porozmawiać". W naszej szkole dzięki urodzie byłby z pewnością popularny. Jedyny powód dlaczego nie był, to ja.
Jest lekkomyślny, upierdliwy, irytujący, roztrzepany, nadpobudliwy, niecierpliwy, buzia mu się nie zamyka (szczególnie gdy mam zły humor, czym mnie denerwuje bo w takich momentach wolę milczenie od bezsensownej paplaniny). Jednak w niektórych sytuacjach potrafi zamienić się w kochającego, starszego brata.
Broni mnie przed obelgami ludzi z naszej szkoły, bierze na siebie całą winę, gdy coś przeskrobię, zawsze stara się mnie pocieszyć na swój denerwujący sposób, kiedy nie mam do niczego siły i chęci życia. I chociaż przeważają u niego wady nad zaletami, to kocham go jak rodzonego brata.
Teraz jednak, miałam go kompletnie dość.
- Musimy szybko znaleźć jakieś miejsce, w którym moglibyśmy się schować. - widziałam niepokój i troskę w jego oczach, co doprowadziło mnie do szewskiej pasji.
Miałam już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Kolejne złe oceny w szkole, ponowna rozmowa z dyrektorem o moim zachowaniu, zawiedzione spojrzenia wychowawcy i jeszcze jakby tego wszystkiego było za mało, teraz chowamy się po śmietnikach przed tym czymś. To zdecydowanie za dużo jak dla mnie oraz mojej cierpliwości, której i tak miałam bardzo mało.
- Mam już tego kompletnie dość! Dzisiejszy dzień jest już kolejnym dniem, w paśmie moich porażek. Nie mam zamiaru chować się jak jakaś idiotka przed czymś, co nawet nie ma prawa istnieć! Idę do domu, odezwij się kiedy w końcu zrozumiesz głupotę całej tej sytuacji. Radzę ci to wszystko przemyśleć. - prychnęłam rozzłoszczona i nawet nie czekając na jego reakcję, odbiegłam.
Przechodząc między ludźmi zdawałam sobie sprawę, jak dziwnie na mnie patrzą. Nie dziwię im się wcale, gdyby obok mnie przechodziła nastolatka wyglądająca jak typowy menel, roznosząca wokół siebie nieprzyjemny zapaszek, też bym tak zareagowała.
Gdy jednak byłam już prawie przy moim jednorodzinnym domku, zrozumiałam, że źle zrobiłam naskakując tak na niego. Pewnie po prostu chciał sobie pożartować, a ja to wszystko wzięłam na poważnie. Jednak jego niepokój wydawał się być taki prawdziwy, że to aż podejrzane. 

Będę musiała przeprosić go za moje okropne zachowanie. Nie mogę przecież stracić jednej z dwóch osób, która jest mi tak bardzo bliska i akceptuje mnie pomimo moich wad. Załamałabym się wtedy totalnie.
To była jedna z dwóch rzeczy, które nie dawały mi spokoju. Tą drugą był owłosiony gościu z głową byka, nie mający na sobie niczego oprócz futra. Wyglądał bardzo realistycznie.
To pewnie jakiś "młody kawaler", który dorabia sobie w jednym z tutejszych parków rozrywki. Nudziło mu się, to postanowił się zabawić i trochę nas postraszyć. Tak, tutaj takie rzeczy zdarzają się często.
Wyjęłam klucze z bluzy i otworzyłam nimi frontowe drzwi.
- Wróciłam! - krzyknęłam w pustkę, chociaż dobrze wiedziałam, że tata jest jeszcze w pracy.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, było podejście do lustra. Gdy tylko zobaczyłam w nim swoje odbicie, westchnęłam ciężko.
Moje włosy miały kolor ciemnej zieleni, były prawie czarne. Tak, znowu nikt z was się nie przesłyszał, powiedziałam zieleni. Otóż moje włosy mają dość specyficzną właściwość i już od urodzenia mam je zielone. Próbowałam je farbować niezliczoną ilość razy, lecz następnego dnia odzyskiwały swój wcześniejszy kolor. 

Ale to nie o to mi chodzi.
Kiedy mam zły humor bądź targają mną inne "złe" emocje: ciemnieją, a nawet potrafią stać się czarne. Kiedy zaś jestem na przykład wesoła: stają się jaśniejsze i czasami, gdy mam naprawdę dobre samopoczucie, pojawia się na nich kilka pasemek w kolorach tęczy. Nie panuję nad tym, więc często widać w jakim znajduje się stanie, jeśli chodzi o uczucia.
Jest to powód numer 28 na liście pod tytułem: "101 powodów, dlaczego ludzie uważają mnie za dziwoląga". 

Lecz przykro mi, tejże listy wam nie udostępnię. Nie chcę się jeszcze bardziej pogrążać.
Starając się uspokoić, ruszyłam prosto do łazienki by wziąć porządny prysznic. Czysta i ubrana w świeże ciuchy, poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Razem z talerzem pełnym kanapek, usiadłam na przeciwko mojej torby, z której wysypały się podręczniki i zeszyty, kiedy rzuciłam ją na sofę.
Dobrze wiedziałam, że powinnam odrobić zadania domowe, czy chociażby się pouczyć, lecz jak zwykle nie miałam na to ani siły, ani też ochoty. Przez moje ADHD i tak trudno byłoby mi się skupić i je zrobić, więc po co nawet próbować? Jedna zła ocena w tą czy w tamtą, nie zrobi mi żadnej różnicy. 

Starając się nie myśleć o tym wszystkim, włączyłam telewizor i siedziałam przed nim, dopóki mój rodziciel nie wrócił.
Tata nazywa się Christopher Covenant. Jest mężczyzną przed czterdziestką, chociaż jego wygląd wcale na to nie wskazuje. Gdybyście pierwszy raz zobaczyli, pomyślelibyście, że właśnie wyszedł z sesji zdjęciowej na okładkę sławnego magazynu. Ciemny blondyn, średniego wzrostu z oczami koloru błękitnego. Skóra wygląda na ciągle opaloną. Kilkudniowy zarost, dodający mu męskości. Śnieżnobiały uśmiech, wrodzona kultura i królewskie rysy twarzy.
Czyli w czterech słowach: ideał dla każdej kobiety.
I gdyby właśnie nie te rysy twarzy, nikt nie pomyślałby, że jesteśmy ze sobą w jakikolwiek sposób spokrewnieni. Jestem jego całkowitym przeciwieństwem: 

blada cera, brązowe oczy, niski wzrost i do tego jeszcze te śmiesznie zielone włosy. Żenada.
Tata jest właścicielem firmy zajmującej się przeprowadzkami, co daje nam życie w luksusie. Mamy pieniądze na prywatną szkołę dla mnie, wielki ogródek z jeziorkiem i stojący tuż przy nim, dwupiętrowy dom na jednej z najlepszych ulic w mieście. 

Niestety mieszkamy w tym domu tylko we dwoje.
Nie mam żadnego rodzeństwa, nikogo z kim mogłabym się powygłupiać czy chociażby pokłócić. Jednak bycie jedynaczką też ma swoje plusy, na przykład nie muszę z nikim dzielić łazienki. To, na pewno jest zaletą.
Słyszałam, że mój ojciec wchodząc na przedpokój, rozmawiał z kimś przez telefon.
-... CO jej powiedziałeś? Przecież wiesz jakie są zasady - warknął do słuchawki, wyraźnie zdenerwowany. - A uwierzyła ci chociaż? No tak, mogłem się tego domyślić. Nie będzie łatwo. Następnym razem jednak uważaj. Dobra, odezwę się później.
Tata wszedł do salonu, stanął na jego środku, rozkładając ramiona i uśmiechając się lekko. Z westchnieniem wstałam i przytuliłam się do niego, czując oplatające mnie ręce.
- Cześć kochanie, jak ci minął dzień? - usiedliśmy razem na kanapie.
- Jak zawsze. Nic ciekawego. - wzruszyłam ramionami. Nie miałam zamiaru opowiadać mu o tej sytuacji z Ashtonem. Jeszcze by się niepotrzebnie zdenerwował. A nie chciałabym do tego doprowadzić.
- A może jakieś oceny były? - wypytywał się dalej.
- Były. Tyle, że wcale nie dobre.
- Nie masz się co zamartwiać. Poprawisz je. - poczochrał moje włosy z pocieszającym uśmiechem.
Tata pod względem moich ocen czy zachowania w szkole, był cudowny. Nie krzyczał ani nic z tych rzeczy, tylko po prostu mówił, że następnym razem pójdzie mi lepiej i że się postaram. I chociaż tą poprawę obiecuje mu już długo, to wcale jej jednak nie widać. Czasami jest nawet jeszcze gorzej. 

Po chwili przypomniała mi się jego rozmowa przez telefon, więc ciekawa, zapytałam:
- Z kim rozmawiałeś? I o co chodziło?
Tata wyraźnie się zmieszał.
- Z Patrickiem. - Patrick było jego wspólnikiem. Zajmował się robotą papierkową i innymi małymi sprawami. - O nic ważnego. Sprawy firmy.
Powiedział to wszystko na jednym oddechu, nie patrząc mi w oczy. Wiedziałam, że nie mówi mi prawdy, ale starałam się udawać, że tego nie zauważyłam i że uwierzyłam w jego wersje zdarzeń. Nie chciałam go wprawiać w zakłopotanie.
- Wiesz co, wziąłem sobie wolne na jutrzejszy dzień i mam zamiar nareszcie zabrać cię na ten piknik, który obiecywałem ci już od dwóch tygodni. - zmienił temat, patrząc na mnie z iskierkami wesołości w oczach.
- Mówisz poważnie? Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę! - wykrzyknęłam z niedowierzaniem i radością, rzucając mu się na szyję.
- I to bardzo poważnie. Punktualnie o jedenastej wychodzimy z domu, mając przy sobie jedynie koszyk z jedzeniem, piciem i radiem, oraz koc na którym będziemy siedzieć. Zero telefonów, laptopów i innych elektronicznych gadżetów tego typu. Tylko my i natura. - roześmiał się, odwzajemniając uścisk. 
Pisnęłam uradowana, ściskając go z całej siły i całując po policzkach.

Niektórych mogłaby zdziwić moja reakcja, ale żeby to zrozumieć trzeba lepiej znać moje kontakty z ojcem. Jak już mówiłam wcześniej, tata prowadzi firmę i jest to zajęcie bardzo czasochłonne. Rzadko kiedy ma wolne dni, by móc je spędzić w moim towarzystwie. Wraca do domu dopiero wieczorami, czasami nawet później. Chociaż bardzo się kochamy, bo mamy tylko siebie, to rzadko spędzamy ze sobą czas. Oczywiście nie licząc piątkowych wieczorów, kiedy robimy sobie wieczór filmowy. To już taka nasza mała tradycja, że tata wypożycza jakiś film i razem go oglądamy. Zazwyczaj są to jakieś przygodowe, bądź akcji bo tata je uwielbia. Oczywiście, nie może też zabraknąć różnego rodzaju przekąsek.
- A teraz śmigaj na górę przebrać się w piżamę, bo znalazłem nam nowy film do obejrzenia. Wydaje się być całkiem fajny. - cały w skowronkach, wyciągnął ze swojej aktówki pudełko z płytą i pomachał mi ją przed oczami. Nie odpowiedziałam nic, tylko zeskoczyłam z kanapy i pobiegłam po mój strój do spania, który składał się z za dużej koszulki taty sięgającej mi do połowy uda, krótkich spodenek i ciepłych wełnianych skarpet.
Zaraz po tym, znalazłam się w łazience i po raz kolejny tego dnia, brałam prysznic.
- Ile mam jeszcze czekać? To, że jutro masz wolne nie znaczy, że mam zamiar kłaść się do łóżka później niż o trzeciej! - podirytowany krzyk mojego rodziciela, rozniósł się po całym domu.
Zachichotałam, rozbawiona jego zniecierpliwieniem i szybko zbiegłam na dół, potykając się o własne nogi. 

Tata czekał na mnie, na rozłożonej kanapie z przygotowanym telewizorem i popcornem, pukając niecierpliwie palcami o stolik. Przysiadłam się do niego i zaczęliśmy seans. Wszystko wyglądało dość ciekawie. Superbohaterzy ratują świat w żenujących kostiumach, a ich ukochane, puste piękności, co chwilę pakują się w kłopoty i te sprawy. Gdy byliśmy już gdzieś tak w połowie filmu, poczułam jak kleją mi się oczy. Oparłam się głową o ramię taty, układając się wygodniej na sofie, przykryłam bardziej kocem i oddałam się w objęcia Morfeusza.

_____________________

Jest i rozdział numer jeden. Przepraszam, że tak długo zajęło mi jego dodanie ale wyjechałam nad morze i nie miałam możliwości by dodać go wcześniej. Jest to rozdział wprowadzający, więc nic się w nim nie dzieje a jedynie zostały przedstawione postacie.
I oczywiście dedykuję go Savi, której historia natchnęła mnie do napisania własnej. Szczerze ci za to dziękuję. 


Do następnego,
Natalie ♥

8 komentarzy:

  1. No więc, nie wiem, jak to ująć, ale Ashton jest mój XD
    Wara mi od niego! :3
    ...
    A tak w ogóle super rozdział <3
    Świetny też prolog <3
    Coś mi mówi, że już stąd nie odejdę.
    Oj, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
    No, chyba, że wykopię sobie jeszcze więcej grobów.
    XDD
    Życzę weny, niebieskiego jedzenia, kostek cukru, mango, braku kaczek i długopisów! <3
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3
    Do zobaczenia itepe

    *no i oczywiście chamska reklama, w której będę przymilnie żebrać o komentarze*

    Zapraszam do mnie i zachęcam do komentowania :)
    http://zimno-zimno.blogspot.com/

    Ścielę się,
    Węgielek Ech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz ale nie mogłam nie zapytać xD
      Dlaczego na zdjęciu profilowym masz aktorkę grającą główną bohaterkę mojego opowiadania? XD
      Przypadek? Nie sądzę xD

      Usuń
  2. GSUIKSDJOLSKJOAJAJKNSKNF! :O
    DEDYKEJSZON! DZIĘKUJĘ!

    Chritopher? CHRIS? CHRISSSSSSSSSSSSSSSSSS?
    *( plagiat wyczuwam :3)* ale cie nie zabiję booooo każdy ma takiego swojego Chrisa którego kocha <3 Ja mam Arca <3 i gdyby w jakimś opowiadaniu zabrakło Chrisa to było by tak nie ten :C

    ZABIJEM SIEM BO MI SIĘ KOMENTARZ USUNĄŁ I JESZCZE RAZ MUSZĘ PISAĆ NO JAK TO TAKA ROZRUBA NA INTERNETACH?!

    Tylko Ashton mi troszeczkę nie pasuje bo taki "wiecznie opalony" a ja jestem bladym człowiekiem któremu czasem we wakacje lekko opalą się nogi :| i nie lubię czekoladowych ludzi :/ Co poradzić?

    #CHAVIFOREVA! <33333


    MELODY TA SUCZ MI UKRADŁA MOJE MAŁE MARZENIE O ZIELONYCH WŁOSACH!!! X.X GRRR...
    .... i tak ją lubię :3

    I oczywiście coś czego zabraknąć nie może :D
    http://wkreconawmitologie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprowadzający rozdział jest fajny :)
    Hahaha moje pytanie brzmi: Kiedy kolejny rozdział? ;P

    P.S Dla każdego mango! A dla cb dwa mango xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, to rozdział z końca sierpnia, jednak postanowiłam go skomentować w październiku. Lepiej późno niż wcale.
    Zacznę może od tej mniej miłej strony. Sama dopiero niedawno zaczęłam przygodę z pisaniem (jakieś 3/4 lata) więc zbytnio się tym jednak nie przejmuj, że będę komentować wszystko i wszystkich. Mój rozkwitający z dnia na dzień blog tworzy się powoli, bo będzie moim pierwszym na poważnie. Natomiast często pisałam już najróżniejsze rzeczy i wysyłałam je w internety. Także nie bież sobie mojej "krytyki" aż tak bardzo do serca, bo po prostu chcę Ci pomóc zauważyć woje drobne błędy, dzięki czemu będziesz się coraz więcej uczyć i pisać coraz lepiej. :))
    Zacznę już od pierwszego zdania:
    "- No chyba sobie kpisz. - mruknęłam, patrząc na niego podejrzliwie." - Co tu robi ta kropeczka po >kpisz<? Jeśli osoba wypowiadająca się robi coś ze swoim głosem (powiedziała, mruknęła, szepnęła, etc.), to po wypowiedzianym zdaniu nie stawia się kropki; dopiero po zdaniu, które znajduje się za myślnikiem. Czyli poprawnie brzmi to: "- No chyba sobie kpisz - mruknęłam, patrząc na niego podejrzliwie." Gdybyś pisała to bez tego "mruknęła", mogłoby to wyglądać tak: "- No chyba sobie kpisz. - Spojrzałam na niego podejrzliwie." W tym wypadku osoba "używa" swoich oczu, a nie strun głosowych czy ust. Więc wszystko się zgadza. ;)) Sama doskonale pamiętam, jak miałam z tym ogromne problemy, które przezwyciężyłam dopiero po roku, więc mam nadzieję, że ta uwaga do czegoś Ci się przyda.
    Co do początkowego dialogu - nie mam nic do zarzucenia. No, może oprócz tego, że zabrakło mi krótkiego wprowadzenia w sytuację i kilku zdań mówiących o tym, co robią, a nie tylko mówią bohaterowie. Ale ja po prostu lubię się czepiać wszystkiego.
    "Wypatrzyliśmy jakiś stary i opuszczony budynek (których nawiasem mówiąc, na tej ulicy był ich niedobór) (...)" - zdanie w nawiasie poleciało z logiką i składnią, ale wydaje mi się, że to tylko drobna pomyłka. :)) Usunięcie "ich" załatwia sprawę.
    Opis Ashtona bardzo ładnie wpleciony, nie był sztucznie wciśnięty i nie przeszkadzało mi, że przerwał akcję. Brawa.
    Dalszą część miło się czyta, nie mam nic do zarzucenia. Oprócz tych kropek na końcu zdań. ;_; Ogólnie fajny pomysł i realizacja. Będę wpadać, to masz jak w banku.
    Weny! Mam nadzieję, że powrócisz po tej przerwie i doczekam się drugiego rozdziału. Liczę na trochę akcji. ^^
    Jess. *zostawiłabym link do bloga, ale jeszcze go nie mam, ups*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję za taki komentarz, nawet nie wiesz jakiego daje kopa!
      Nie mam zamiaru się obrażać za tą krytykę czy coś, a wręcz przeciwnie. Cieszę się, że znalazła się taka osoba, która potrafi zobaczyć moje błędy i mi je pokazać. Dzięki temu będę wiedziała nad czym mam popracować. :)
      Co do początku rozdziału - to właśnie miało tak wyglądać. Rozmowa jakby wyrwana z kontekstu, zachęcająca do przeczytania całego rozdziału by dowiedzieć się więcej na ten temat.
      I chcę też przeprosić, bo teraz aktualnie nie mam dostępu do mojego zapisanego drugiego rozdziału i na bloggerze jest napisany tylko w połowie. Naprawdę nie mam pojęcia kiedy kolejny wpis się pojawi i trochę mi głupio, bo dopiero pierwszy rozdział a już taki długi odstęp czasowy pomiędzy dodaniem następnego. Mam jednak nadzieję, że wykażecie się cierpliwością. :)

      Usuń
  5. Witaj :) pragnę poinformować że nominowałam cię do Liebster Blog Award.
    Szczegóły tutaj :
    http://wkreconawmitologie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo pomysłowe opowiadanie...
    Najbardziej do gustu chyba przypadła mi postać Melody, ale po pierwszym rozdziale trudno stwierdzić bardzo podoba mi się twój styl pisania taki lekki i szybko się czyta czekam na next
    weny i buziaki ;-* ;-* ;-*
    Rose
    a to mój blog wpadnij jak masz chwilkę :)

    http://lynetterosveltnaolimpie.blogspot.com

    Gdy świat teraźniejszy mija się ze starożytnością, a los całego Olimpu znajduje się w rękach jednej zagubionej w czasoprzestrzeni i życiu dziewczyny...
    Zapraszam Rose

    OdpowiedzUsuń